poniedziałek, 24 grudnia 2012

Święta, święta...

Kochani, z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam wszystkiego co najlepsze, radości i pogody ducha oraz tego, aby przy świątecznym stole nie zabrakło światła i ciepłej, rodzinnej atmosfery. 
Niech to będą wyjątkowe dni w roku, przepełnione miłością i spokojem. A Nowy Rok niech przyniesie Wam szczęście i pomyślność.


poniedziałek, 17 grudnia 2012

Kwasy omega-3 a rozwój dziecka

Tym razem napiszę o wpływie kwasów tłuszczowych omega-3 na rozwój intelektualny dzieci. Sama jestem mamą i myślę, że temat jest bardzo ważny dla większości rodziców. 

Co to takiego te kwasy omega-3? 
Są to związki zaliczane do tak zwanych NNKT, czyli niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych. Ponieważ organizm ludzki nie potrafi ich zsyntetyzować, muszą być dostarczane z pożywieniem w codziennej   diecie. Głównym źródłem kwasów omega-3 są tłuste ryby morskie tj. łosoś, tuńczyk, makrela, śledź, czy dorsz, ale ich spożycie w diecie przeciętnego Polaka jest niestety zdecydowanie za niskie. No cóż... Chyba już tradycyjnie nasz codzienny jadłospis pozostawia wiele do życzenia. 
Oprócz stosunkowo wysokich cen, myślę, że problemem może być dość powszechne przekonanie o wysokim poziomie toksyn (m.in związków rtęci) w mięsie tańszych ryb z niektórych akwenów np. okolic Japonii, która powoduje nasze obiekcje co do ich spożycia. 
A pewnie zdarzają się i tacy, którzy przypominają sobie o rybach raz w roku, gdy zbliża się Wigilia, bo czym byłby wigilijny stół bez tradycyjnego karpia ;) serwowanego na różne sposoby. 

Pamiętajcie jednak, że kwasy omega-3 są konieczne do prawidłowego wzrostu i rozwoju naszych pociech, ponieważ wpływają na prawidłowe funkcjonowanie mózgu i układu nerwowego, a także na ostrość wzroku. W badaniach wykazano, że zwiększają one zdolność koncentracji, poprawiają pamięć, umiejętność pisania, mówienia, czytania, czyli wpływają na rozwój intelektualny dzieciaków. Dzięki kwasom omega-3 dziecko szybciej się rozwija i fizycznie, i psychicznie. 
Dziś NNKT są one zalecane już nie tylko przez pediatrów, ale także logopedów, psychologów i pedagogów dziecięcych, wykazano bowiem, że suplementacja NNKT w istotny sposób zmniejsza pobudliwość, impulsywność, a nawet agresję u dzieciaków. Wspomagająco stosuje się je również w terapii ADHD, dysleksji, a nawet autyzmu.
Warto tutaj również podkreślić wpływ kwasów omega 3 na odporność maluchów. Właśnie dlatego suplementacja zalecana jest szczególnie w okresie jesiennym i wczesnej wiosny. 

Jakie preparaty z kwasami omega 3 dla dzieci mamy do dyspozycji w aptece? Pewnie większość pomyśli tutaj bez wahania, że tran ;) 
Tak tak...Wielu z Was pewnie kojarzy go jako zmorę dzieciństwa, ze względu na ohydny smak.. Ale jak widać nasze mamy czy babcie pojąc nas tranem wiedziały co dobre dla naszego zdrowia ;) 
Dzięki udoskonalonym technikom pozyskiwania, dzisiejsze trany w płynie, które spotkać można w aptekach są dobrze tolerowane przez naszych milusińskich ;) Mój Synek akurat najchętniej pije "Tran norweski MOLLERS" o aromacie cytrynowym ;) Sama próbowałam i jest naprawdę smaczny ;) a mam dość wybredne podniebienie.

Dla nieco starszych dzieci, mamy preparaty z olejem rybim w formie małych , łatwych do połknięcia kapsułek, których żelowa otoczka skutecznie maskuje rybi posmak.  Fanatycy żelków także znajda coś dla siebie. Od jakiegoś czasu na rynku mamy preparat w formie żelków z tranem i witaminami "Mio Bio Alaskan" ;)
Zauważyć należy, że często preparaty z kwasami omega-3 wzbogacone są o witaminy, głównie witaminę E, która ma własności przeciwutleniające, pełni rolę ochronną na strukturę NNKT, a także sama wspiera układ odpornościowy dziecka. Pamiętajcie jednak, że stosując suplementy z olejem rybim, trzeba uważać z innymi preparatami witaminowymi, aby nie przedawkować witamin E, D czy A ;)
Kolejnym przykładem mogą być preparaty, które ukazały się na rynku jakiś czas temu, a mianowicie "Vitamarin junior" płyn o smaku cytrynowym (omega-3, witamina E) oraz "Vitamarin junior" kapsułki.

Warto wspomnieć, że na początku kuracji preparatami zawierającymi kwasy omega-3 należy stosować większe dawki w celu wysycenia organizmu (przez ok. 3 miesiące), a następnie zmniejszyć dawkę do dawki podtrzymującej efekt wysycenia ;)

Na koniec napiszę jeszcze tylko, że o rozwój układu nerwowego i mózgu  dziecka trzeba dbać od samego początku, czyli już wtedy, kiedy jeszcze znajduje się ono w łonie matki. Dlatego też ważna jest odpowiednia dawka kwasów omega także u kobiet ciężarnych. I z myślą o nich mamy na rynku farmaceutycznym również całą gamę preparatów z kwasem DHA. Ale o nich może już innym razem ;)

wtorek, 11 grudnia 2012

Adipex

Ostatnio dostaję od Was wiele zapytań odnośnie Adipexu. Pytacie nie tylko o możliwość jego zakupu, ale również o działania niepożądane, sposób zażywania itp. więc postanowiłam zebrać wszystkie informacje w jednym miejscu.

Przede wszystkim - Adipex nie jest dostępny w Polsce. Jest to spowodowane zaleceniem Komisji Europejskiej z 2000 roku odnośnie wycofania z rynku wszelkich leków hamujących łaknienie i działających ośrodkowo ze względu na doniesienia o poważnych działaniach niepożądanych. Podobnie postąpiono np. w USA. 
Jednak decyzja KE nie została podtrzymana przez Trybunał Europejski, więc tylko niektóre kraje UE (w tym Polska) wycofały leki zawierające phenterminę, a więc m.in. Adipex Retard.

Jak pisałam wyżej, nie wszystkie kraje UE zastosowały się do rekomendacji, więc np. w Czechach Adipex Retard jest bez większego problemu dostępny w aptekach. Oczywiście trzeba zdawać sobie sprawę, iż jest on na receptę, więc nie możemy go sobie kupić ot tak, jak np. Aspirynę.
Jeśli chodzi o koszt, to 30 tabl. kosztuje w zależności od apteki (cena Adipexu nie jest w Czechach regulowana) ok. 320-350 , natomiast 100 tabl. ok. 900-950 Kč. Wg obecnego kursu CZK/PLN jest to ok. 53-57 zł za 30 tabl. i ok. 150-160 zł za 100 tabl.


środa, 5 grudnia 2012

Leki przeciwgorączkowe dla dzieci

Za oknami zrobiło się już mroźno, ale na moim blogu ciągle gorąco ;), bo dziś tak jak obiecałam kontynuacja wątku gorączkowego u dzieciaków.
Wiadomo, że jeśli domowe metody i środki wspomagające wspomniane w poprzednim artykule nie pomagają i gorączka nie ustępuje, trzeba pokusić się o lek przeciwgorączkowy. 
Co jest najważniejsze przy wyborze leku przeciwgorączkowego dla Maluszka?  Na pewno powinien być to lek dobrze tolerowany, bezpieczny oraz charakteryzować się szybkim efektem przeciwgorączkowym. Oczywiście farmaceuta rekomendując odpowiedni preparat, musi brać pod uwagę także choroby współistniejące, dlatego należy o nich zawsze informować w aptece. 

Myślę, że najpopularniejszym i najbezpieczniejszym lekiem do zwalczania gorączki u dzieci jest znany wszystkim paracetamol. Jest to lek przeciwgorączkowy bez recepty, zarejestrowany do stosowania od 3 miesiąca życia, ale podkreślić należy, że na zalecenie lekarza jest rekomendowany także dla noworodków (a nawet wcześniaków). Lek ten stosowany prawidłowo i w odpowiednich dawkach jest lekiem bezpiecznym i naprawdę rzadko wywołuje, zwykle łagodne, objawy niepożądane takie jak: skórne reakcje alergiczne (wysypka, rumień) czy objawy ze strony przewodu pokarmowego (nudności czy wymioty).

Jeśli chodzi o preparaty paracetamolu stosowane u dzieci, możemy podawać je doustnie lub doodbytniczo. U niemowląt do dyspozycji mamy więc albo zawiesinę albo czopki doodbytnicze.

ZAWIESINA
Pamiętajmy, że paracetamol w zawiesinie może występować pod kilkoma nazwami handlowymi (np. Paracetamol Hasco zawiesina, Panadol Baby zawiesina). Standardowo stężenie takiej zawiesiny to 120mg/5ml, ale uwaga na preparat Calpol, bo tutaj mamy:
- Calpol zawiesina bez cukru dla niemowląt (gdzie stężenie jest standardowe 120mg/5ml) 
- Calpol 6 Plus zawiesina dla dzieci powyżej 6 lat (gdzie stężenie wynosi 250mg/5ml).  

Oczywiście przeciętny rodzic nie musi zaprzątać sobie głowy dawkami, ale zawsze o dawkowanie konkretnego preparatu należy zapytać albo pediatrę, albo farmaceutę, podając prawidłową wagę dziecka. Zauważyłam niestety, że w Polsce w większości ulotek leków dla dzieci brak jest precyzyjnego dawkowania, albo dawkowanie podane jest w zależności od wieku dziecka, natomiast dobierając dawkę kierować się należy wagą dziecka, bo wiadomo że niejednokrotnie różnica wagowa między rówieśnikami jest naprawdę spora. 
Więc jak to jest konkretnie z dawkowaniem paracetamolu? Czasami rodzice przychodząc do apteki skarżą się, że lek jest nieskuteczny. Skąd się to bierze...? Główna przyczyna jest taka, że zarejestrowane dawki paracetamolu są zbyt niskie. Do niedawna bowiem paracetamol zalecany był doustnie w dawce 10-15mg/kg masy ciała co 4-6 godzin. Natomiast zalecane aktualnie dawki doustne dla dzieci to: 30mg/kg masy ciała (dawka pierwsza) a kolejne 15mg/kg masy ciała, oczywiście z zachowaniem 4-6 godzinnego odstępu pomiędzy dawkami, aczkolwiek warto wiedzieć, że nie są to jeszcze dawki zarejestrowane do stosowania w Polsce. 
O dokładne dawkowanie najlepiej zapytajcie lekarza, który mając najwięcej danych nt. danego przypadku chorobowego, powinien dobrać je optymalnie. 

CZOPKI DOODBYTNICZE
W aptekach dla maluszków mamy do dyspozycji również paracetamol w postaci czopków doodbytniczych. Tutaj także zarejestrowane są preparaty pod różnymi nazwami i w różnych dawkach (np. Paracetamolum czopki, Efferalgan czopki, Codipar czopki). Obecnie standardowa dawka doodbytnicza paracetamolu wynosząca 25mg/kg masy ciała, jest również kwestionowana. Uważa się, że dla uzyskania efektu terapeutycznego powinno się stosować jednorazowo większe dawki. Zawsze należy jednak uważać, aby nie przedawkować leku.  
Zwrócę jeszcze uwagę na dwa kwestie: 
Otóż zauważyłam, że rodzice uważają, że paracetamol w czopku zadziała szybciej. Niestety to przekonanie jest błędne, bo przy aplikacji doodbytniczej mamy do czynienia z nieregularnym i opóźnionym wchłanianiem i właśnie dlatego zaleca się dłuższe przerwy między dawkami w podaniu doodbytniczym (6-8 godzin).
Pamiętać należy również, że lek jest w czopku rozmieszczony nierównomiernie, dlatego nie zaleca się dzielenia czopków, co niestety jest często praktykowane przez rodziców.

Tyle o Maluszkach. Dla starszych dzieciaków (od 4 roku życia)  pojawił się obecnie na rynku preparat szeroko reklamowany w TV - "Apap junior". Jest to paracetamol w postaci granulatu w saszetkach o smaku truskawkowo-waniliowym do podawania bezpośrednio na język, nawet bez popijania ;) Ciekawa alternatywa, bo takie podanie na pewno jest i szybkie i wygodne. 

A co jeszcze mamy do dyspozycji poza paracetamolem

Drugie miejsce w rankingu popularności trzeba zarezerwować dla ibuprofenu, który obecnie stosuje się u dzieciaczków także od 3 miesiąca życia. Tutaj również występuje cała gama preparatów doustnych (dla najmłodszych zawiesiny: Ibum, Nurofen, Ibufen, Ibalgin, dla starszych dzieci np. Ibufen junior w kapsułkach od 6 roku życia), a także czopki doodbytnicze (np. Nurofen). O ibuprofenie pisałam już w artykule:
http://zapytaj-farmaceute.blogspot.com/2012/04/demokracja-i-jak-to-jest-z-tym.html
dlatego nie będę tych informacji powielać. Polecam jedynie zwracać uwagę na odpowiednie dawkowanie, uważne czytanie ulotek i zwracanie uwagi na stężenia, bo coraz więcej preparatów jest na rynku i można się w nich rzeczywiście pogubić. 
Pamiętajcie  również, że ibuprofen nie jest już lekiem tak bezpiecznym jak paracetamol i jest przeciwwskazany u dzieci z astmą, zaburzeniami krzepnięcia, niewydolnością nerek czy chorobą wrzodową.

Nie chcę już przedłużać, bo temat jest naprawdę bardzo obszerny. Jeszcze tylko kilka słów o aspirynie, bo o nią często pytają pacjenci w aptece. 
Obecnie aspiryny nie zaleca się do stosowania  u dzieci poniżej 12 roku życia, pamiętajcie proszę o tym. 

Druga sprawa to pyralgina w czopkach, którą kiedyś stosowano u dzieci w przypadkach trudnej do zbicia gorączki i podkreślano jej wyjątkową skuteczność. Mimo, że ciągle zdarzają się w aptece pacjenci, którzy pytają o ten lek, pyralgina w czopkach została już wyrejestrowana w Polsce. Dostępne są jedynie postacie doustne, ale ze względu na działania niepożądane w ogóle nie zaleca się jej stosowania u dzieci.

Na dziś już kończę, ale w razie wątpliwości zapraszam do zadawania pytań ;)



sobota, 1 grudnia 2012

Gorączka u dzieci

Ponieważ sezon infekcji w pełni, postanowiłam, że dziś będzie trochę o gorączce, ponieważ jest ona bardzo powszechnym objawem chorób wieku dziecięcego i jedną z głównych przyczyn porad w ambulatoriach dziecięcych, a także w aptekach. Ja w mojej pracy często spotykam się ze zdesperowanymi rodzicami, którzy skarżą się, że stosowane leki nie pomagają i gorączka u dziecka nie ustępuje. 

Jak to z nią właściwie jest i kiedy należy skutecznie obniżać temperaturę ciała, a kiedy warto zaczekać...?

Po pierwsze - należy dokonać pomiaru temperatury ciała dziecka, w jednym z czterech miejsc: 
- pod pachą (tu prawidłowa temperatura to 36,6°C, aczkolwiek jest to pomiar najmniej dokładny z medycznego punktu widzenia)
w jamie ustnej (prawidłowa temperatura 36,9°C, ja mam mieszane uczucia jeśli chodzi o tą technikę u dzieci)
- w odbytnicy (prawidłowa temperatura 37,1°C, jest to na pewno najdokładniejszy pomiar i zalecany szczególnie u noworodków i niemowląt)
w uchu (prawidłowa temperatura 37,1°C, ale mimo, że nowoczesne termometry na podczerwień mają taką opcję, warto podkreślić, że ważna jest odpowiednia technika pomiaru, a zauważyłam, że rodzice często robią tutaj błędy, stąd mogą wyjść zafałszowane wyniki)

O gorączce mówimy, jeśli temperatura mierzona w odbytnicy przekracza 38°C. Często jest ona objawem rozpoczynającej się infekcji. Podkreślić należy, że zarówno zakażenia bakteryjne i wirusowe, jak i grzybicze czy pasożytnicze, mają zdolność podnoszenia temperatury ciała. Jeśli jednak wykluczone zostały choroby infekcyjne, a gorączka utrzymuje się dłuższy czas, wymaga ona dalszej diagnostyki, bo może być objawem poważniejszych chorób.
Powszechne są opinie, że gorączka jest objawem walki organizmu z infekcją i że nie należy jej zwalczać. I rzeczywiście - prawdą jest, że umiarkowana gorączka ma korzystny wpływ na przebieg zakażeń wirusowych i bakteryjnych oraz może nawet skracać czas choroby. Z reguły organizm dorosłego człowieka potrafi kontrolować gorączkę i rzadko przekracza ona niebezpieczny dla zdrowia i życia próg. Ostrożniejszym należy być jednak u dzieci, bo u nich układ termoregulacji nie jest jeszcze do końca sprawny. 

Oczywiście w aptece mamy całą gamę leków stosowanych do obniżania temperatury ciała u dzieci. Warto jednak pamiętać także o innych metodach: 
dla niemowląt na przykład zalecane jest odkrycie dziecka w łóżeczku, zdjęcie ciepłego ubrania, czy obniżenie temperatury w pokoju przez przewietrzenie. 

Niezależnie od wieku pacjenta na pewno podkreślić należy konieczność podawania odpowiedniej ilości płynów, bo w trakcie gorączki organizm poci się, tracąc wodę i elektrolity. Odpowiednie nawadnianie zapobiegnie odwodnieniu, które najszybciej postępuje właśnie u dzieci. 

Dużo mówi się o kąpielach chłodzących, ale tutaj zalecałabym ostrożność, szczególnie u dzieci wysoko gorączkujących, ponieważ może dojść do nasilenia obkurczenia naczyń krwionośnych, a co za tym idzie wzrostu ilości nagromadzonego w organizmie ciepła, a przecież nie o to nam chodzi. 
Jeśli jednak zdecydujemy się na kąpiel chłodzącą, to pamiętajmy, że temperatura wody powinna mieć o 1-2°C mniej niż temperatura ciała dziecka.
Można pokusić się również o okłady chłodzące np. na czoło, ale są one skuteczne raczej w połączeniu z podanym wcześniej lekiem przeciwgorączkowym. Obecnie mamy w aptekach także gotowe plastry chłodzące np. Ibum Ice czy Termostop Baby.

Jeśli gorączka nie jest bardzo wysoka można zastosować łagodniejsze preparaty dostępne w aptece bez recepty.
Dość mocno reklamowany jest ostatnio w TV syrop Lipomal. Można go bezpiecznie stosować już od 1-go roku życia, a w składzie ma głównie suchy ekstrakt z lipy. Na pewno wysokiej gorączki on nie obniży, ale myślę, że jako syropek wspomagający przeziębienie z kaszlem i niewysoką gorączką będzie OK. 

Pomocny w przeziębieniach, może okazać się również mniej reklamowany, ziołowy syrop "Pyrosal" Herbapolu, który także łagodnie obniża gorączkę, a także wykazuje działanie napotne. 

Dziś już będę kończyć, ale chciałabym następnym razem kontynuować ten wątek, jednak tym razem poświęcić go lekom przeciwgorączkowym u dzieci. Postaram się zwrócić uwagę na ich odpowiednie stosowanie, dawkowanie itp. 
Zainteresowanych zapraszam już dziś ;))


Warto również przeczytać:

Leki przeciwgorączkowe dla dzieci

Katar u dzieci

Sambucol skuteczny w walce z wirusami

poniedziałek, 26 listopada 2012

Krem ochronny na zimę dla Maluszka

Moi drodzy witam  po dłuższej i nieoczekiwanej przerwie. Niestety tak to jest czasami w życiu, że nie zawsze uda się zrobić to co się zaplanuje. Tak gwoli wytłumaczenia - przerwa spowodowana była problemami ciążowo- zdrowotnymi. W związku z tym przepraszam wszystkich (szczególnie tych stałych) czytelników bloga również za opóźnienia w odpowiadaniu na maile czy komentarze. Mam nadzieję, że już teraz uda mi się być w miarę na bieżąco.

Za oknem jeszcze zimy co prawda nie widać, bo temperatury stale dodatnie, ale myślę, że warto pomyśleć o jakimś kremie ochronnym dla Waszych dzieciaków, bo nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdą mrozy. Ja tak szczerze to wolałabym, aby już było mroźno, bo wtedy moje dziecko zawsze mniej już choruje, ale niestety to nie ja o pogodzie decyduję ;)

Jeśli macie jakieś doświadczenia w "dziecięcych" kremach ochronnych na zimę, podzielcie się nimi. 
Ja wypróbowałam u mojego Szkraba kilka kremów i u mnie najlepiej sprawdza się na zimę Mustela Cold Cream. Kremik ten ma bardzo dobrą konsystencję, łatwo się rozprowadza i szybko wchłania, a mimo to wyśmienicie spełnia swoją funkcję i chroni delikatną skórę dziecka. Doskonale nawilża i zapobiega podrażnieniom, a także łagodzi wszelkie zaczerwienienia. Ma delikatny zapach, ale wydaje mi się, że nie jest on uciążliwy, tylko przyjemny - choć zapachy to oczywiście kwestia gustu. Na pewno wadą jest stosunkowo wysoka cena, ale krem jest naprawdę bardzo wydajny, więc myślę, że warto tutaj zainwestować. Jeśli Wasz maluszek ma bardzo wrażliwą cerę, poproście w aptece o próbkę - z tego co wiem, większość aptek nimi dysponuje.

Dziś było krótko, ale postaram się wkrótce nadrobić zaległości. ;)

środa, 24 października 2012

Asequrella

Dziś krótki artykuł o kolejnym super wynalazku Aflofarmu, jakim jest preparat "Asequrella". Jego wejściu na rynek towarzyszyła intensywna kampania reklamowa w TV, dlatego pracując w aptece, mogłam zauważyć bardzo duże zainteresowanie Pań tym specyfikiem. 
Jest to preparat przeznaczony dla kobiet stosujących antykoncepcję hormonalną,  czyli grono odbiorców jest dość zawężone ;) 
Statystycznie wygląda to tak, że wciąż najpopularniejsza metoda antykoncepcji to prezerwatywa. Mamy tutaj całą gamę produktów i na pewno jest w czym wybierać ;) nawet osoby uczulone na lateks znajdą coś dla siebie ;) Dość dużym zainteresowaniem cieszą się wciąż metody naturalne - wg badań korzysta z nich ok. 15% populacji, wielu (chyba tych lubiących ryzyko) stawia na stosunek przerywany, natomiast metody hormonalne stosuje również kilkanaście % kobiet w wieku rozrodczym i to do nich właśnie kierowany jest preparat "Asequrella". 

Jeśli wierzyć reklamie to specyfik ten zwiększa libido, chroni wątrobę, pomaga utrzymać prawidłową masę ciała, nie pozwala na zatrzymywanie wody w organizmie i działa ochronnie na przewód pokarmowy, czyli niweluje niemal wszystkie efekty uboczne związane ze stosowaniem antykoncepcji hormonalnej. 
A jak jest naprawdę...? 


poniedziałek, 8 października 2012

Przeziębienie w świetle reklam

Ostatnio siedząc w domu oglądam troszkę więcej telewizji i strasznie mnie bulwersują reklamy TV leków i suplementów diety.. Wiem, wiem.. w moim stanie nie powinnam się denerwować, ale no czasami się inaczej nie da. Przykłady bzdurnych reklam suplementów diety można by mnożyć. Wymienię jeden. 
Całe lato w reklamie preparatu "Simpliq" na odchudzanie, można było usłyszeć: "ogranicza wchłanianie tłuszczów, węglowodanów i skrobi..." Na opakowaniu owego specyfiku też można to wyraźnie przeczytać i o ile może przeciętnego odbiorcę reklamy to nie razi, o tyle mnie na przykład denerwuje. No bo cóż to takiego  ta skrobia? A nic innego jak związek zaliczany właśnie do węglowodanów, noto po co pisać że "weglowodanów i skrobi..."? Bo lepiej zabrzmi..?
No nic... To tylko taka dygresja na początek. 
Oczywiście dla suplementów trzeba być bardziej tolerancyjnym, bo to tylko suplementy... 
Ale jak jest z reklamami leków...? Mamy całą masę reklam leków np. na przeziębienie, które jak wierzyć reklamie, już na drugi dzień stawiają człowieka na nogi. To chyba nic innego jak jakieś cuda. ;) 
Hehe, a wierzycie w cuda? Bo ja w tym konkretnym przypadku akurat nie bardzo. Jak więc racjonalnie podchodzić do problemu? 
Po pierwsze - nie wierzyć ślepo w reklamy TV, a po drugie - jeśli chcecie wybrać z całego asortymentu naprawdę odpowiedni dla siebie specyfik, zapytajcie o radę farmaceutę. Tak jest właśnie z preparatami łagodzącymi objawy przeziębienia. Niby jest ich na rynku ogromny wybór, ale zdecydowanie różnią się one składem i właściwościami i żeby dobrać lek do potrzeb pacjenta trzeba mieć odpowiednią wiedzę. Wcale nie jest tak, jak część osób uważa, że duży wybór leków przeciwko objawom przeziębienia i grypy to tylko marketing i całkiem niepotrzebne utrudnianie życia i pacjentom i farmaceutom.

Powinniśmy brać pod uwagę składnik główny takiego specyfiku. W preparatach na przeziębienie mamy najczęściej paracetamol, ale są też leki z ibuprofenem czy kwasem acetylosalicylowym, czyli pospolitą aspiryną. Rekomendacja farmaceuty powinna zależeć od wieku pacjenta, towarzyszących mu chorób przewlekłych, a także objawów chorobowych. Pamiętać należy, że paracetamol nie ma działania przeciwzapalnego, tak jak choćby ibuprofen, ale z reguły dobrze obniża temperaturę. Zwykle dawka 500-750mg paracetamolu jest wystarczająca. Zupełnie nie rozumiem, po co w niektórych specyfikach mamy aż 1000mg paracetamolu, jak dla mnie to jest mało uzasadnione. 
A co poza tym..? Wszystko zależy od innych objawów. Jeśli dokucza tam katar, uczucie zatkanego nosa, to pożądane będą składniki obkurczające naczynia krwionośne i zmniejszające obrzęk śluzówki- pseudoefedryna (występująca m.in. w pospolitym Gripexie w tabletkach) czy fenylefryna (w preparacie Coldrex MaxGrip saszetki albo Gripex HotActiv saszetki). 
Często jako składniki uzupełniające w preparatach na przeziębienie mamy substancje antyhistaminowe (najczęściej pierwszej generacji czyli stosunkowo stare leki) tj. feniramina, które również łagodzą katar, przez zmniejszenie wycieku z nosa, ale nie powodują jego odetkania. Ich działaniem niepożądanym jest senność, co jeśli bierzemy lek tuż przed snem jest korzystne, bo łatwiej nam zasnąć, ale stanowi problem gdy ktoś prowadzi pojazdy... W przypadku, gdy po zażyciu leku siadamy za kierownicę, musi on być tak dobrany, aby nie upośledzał sprawności psychomotorycznej. Pamiętajcie o tym i zwracajcie uwagę farmaceucie, gdy prosicie o poradę ;)

Innym pospolitym objawem przeziębienia jest kaszel, który może być mokry z odkrztuszaniem wydzieliny, jak i suchy i męczący. I tutaj również należy w zależności od charakteru kaszlu dobrać lek. 
Jeśli mamy dużo zalegającej wydzieliny i męczy nas mokry kaszel, na pewno błędem jest stosowanie preparatu ze składnikiem przeciwkaszlowym czyli często wybieranego przez pacjentów Gripexu w tabletkach. Zdecydowanie lepszą alternatywą przy mokrym kaszlu będzie np "Grypolek", który ma w składzie m.in. gwajafenezynę o działaniu wykrztuśnym. Jeśli zaś kaszel jet suchy i męczący oczywiście warto pokusić się np. o Gripex, który wykazuje tez działanie przeciwkaszlowe. 
Tak więc - "dla każdego coś dobrego" ;) tzn. można dobrać na przeziębienie naprawdę odpowiedni preparat. 
Tymczasem sama pracując w aptece zauważam, że część pacjentów przychodzi po konkretny specyfik i nie prosi farmaceuty o radę, natomiast  czym się kieruje taki przeciętny pacjent - nie wiem, ale pewnie głównie reklamą lub rekomendacją znajomych, co nie zawsze jest dobre. 
Przykładowo według jednej z bardziej infantylnych reklam: Flucontrol HOT to dobry preparat, bo ma paskudny smak, a "lek ma leczyć, a nie smakować"... ;) I większość niestety w to wierzy :)

Życzę wszystkim oczywiście jak najmniej infekcji w sezonie jesienno-zimowym. Jednak gdy dopadnie Was jakaś choroba czy przeziębienie, nie wybierajcie specyfiku na własną rękę, ale podpytajcie dokładnie farmaceuty ;) Może nie zawsze on sam wyjdzie z inicjatywą dokładnego wywiadu (choć powinien), jednak na pewno gdy będziecie pytać, postara się Wam rzetelnie odpowiedzieć.


Warto również przeczytać:

Tabletki emskie

Sambucol skuteczny w walce z wirusami

Antybiotyk antybiotykowi nierówny

sobota, 29 września 2012

Przeziębienie w ciąży

Witam serdecznie po znów nieplanowanej, dłuższej niż zamierzałam przerwie. Niestety zmogło mnie jakieś paskudne przeziębienie i tydzień musiałam przeleżeć w łóżku. Z racji tego, że jestem "w dwupaku", ograniczyłam się do metod domowych, co znacznie przedłużyło czas kuracji. 
No właśnie - w ciąży to zdecydowanie lepiej nie chorować, bo ilość bezpiecznych dla dziecka medykamentów jest niestety znikoma. 
Z czego to wynika? Głównie z tego, że na kobietach w ciąży nie przeprowadza się żadnych badań, więc producenci leków wolą na wszelki wypadek się zabezpieczać i na większości ulotek napisane jest wyraźne, że w ciąży albo nie danego leku nie stosować, albo stosować po konsultacji z lekarzem tylko w razie zdecydowanej konieczności... A lekarze interniści też wolą dmuchać na zimne, i jak się tylko da unikają farmaceutyków. I słusznie - przecież chodzi o zdrowie Dzidzi ;) 



Czy mamy więc na rynku farmaceutycznym jakieś specyfiki, którymi może się posłużyć kobieta w ciąży, kiedy dopadnie ją przeziębienie? Ano coś się znajdzie. 

Tak na pierwszy rzut, przychodzi mi do głowy syrop "Prenalen". Ale cóż ma on takiego dobroczynnego i niezwykłego w składzie? Nic innego jak suchy wyciąg z czosnku, witaminę C oraz koncentrat soku z malin i czarnej porzeczki... Próbowałam go kiedyś i w smaku jest jak dla mnie okropny, tzn. bardzo słodki i z bardzo wyczuwalną nutą czosnku, co mój żołądek średnio tolerował. Pewnie zaletą jest to, że musi mieć w składzie mało konserwantów, bo pisze na opakowaniu, żeby po otwarciu zużyć w ciągu 7 dni, ale nie wiem czy warto w niego inwestować.



Jakby ktoś nie lubił syropów, to mamy też do dyspozycji preparat w kapsułkach "Prenatal GripCare" z firmy Puritan's Pride. Tradycyjnie zawiera on w składzie ekstrakt z czosnku, owoc dzikiej róży i aronii, witaminę C i D oraz cynk. Za 15 kapsułek zapłacimy około 20 zł, więc można powiedzieć, że znośnie, ale również nie wiem czy bym go polecała... 



Patrząc na składy tych obydwu specyfików stworzonych z myślą o " ciężarówkach" ;), to tak całkiem szczerze wydaje mi się, że lepiej stosować w pełni domowe leczenie, a efekt będzie podobny. Z czystym sumieniem mogę polecić przede wszystkim gorące mleko z czosnkiem, masłem i miodem. Właśnie ta mikstura postawiła mnie na nogi. W smaku do przeżycia - ja lepiej tolerowałam niż Prenalen ;) Warto po wypiciu wskoczyć od razu pod ciepłą kołdrę i efekt murowany. Podobno w mleku z dodatkiem masła (jest wtedy bardzkiej tłuste) lepiej uwalniają się te wszystkie "związki czosnkowe". Mi po wypiciu przetykało nawet nos ;) 
A oprócz tego polecam też herbatę z sokiem malinowym i cytryną, tylko takim prawdziwym sokiem malinowym, a nie syropem malinowym np. z Herbapolu ;) 
Ja zrobiłam sobie również syrop z cebuli i właściwie te trzy domowe mikstury pozwoliły mi zwalczyć choróbsko ;)

W razie gorączki można w ciąży bezpiecznie zażyć Paracetamol (Apap, Panadol, Codipar), ale oczywiście z dużą dozą rozsądku. W razie uporczywego kataru, można również wspomóc się zażywając Calcium, ale tu polecałabym to najzwyklejsze Calcium Plivy (bezsmakowe). Jest teraz co prawda na rynku farmaceutycznym nawet Calcium o smaku coli, ale nie warto inwestować w smaki, bo to sama chemia, a tego w ciąży powinniśmy unikać. 

Całkiem nieźle udrażnia zatkany nos maść majerankowa, którą można również bezpiecznie stosować w razie potrzeby. A na gardło myślę, że warto zacząć od płukanek - np. wodą z solą. W razie uporczywego bólu gardła, są preparaty do ssania dozwolone dla ciężarnych, np. "Isla" - dla mnie bezapelacyjnie najlepsza o smaku czarnej porzeczki, a zupełnie mi nie podeszła ich nowość - smak imbirowy ;), ale wszystko jest kwestią gustu. 

Czasami w ciąży konieczne okazuje się być jednak stosowanie antybiotyków i nie należy sie tego bać. Są określone grupy antybiotyków, które bezpiecznie można zastosować u ciężarnych - jeśli oczywiście zachodzi taka konieczność. Pamiętajcie, że zawsze na zalecenie lekarza.


Warto również przeczytać:

Kwas foliowy

Cukrzyca w ciąży

Szałwia lekarska

czwartek, 13 września 2012

Kwas foliowy

Witam Was serdecznie. Na wstępie bardzo chciałabym podziękować za lawinowy wzrost liczby odwiedzin w ostatnich dniach. Bardzo cieszę się, że ten blog się Wam podoba, bo to utwierdza mnie w przekonaniu, że jednak warto go pisać. Dziękuję również tym, którzy w różny sposób polecają mojego bloga. Oczywiście wszystkie Wasze opinie - zarówno te pozytywne jak i negatywne są da mnie niezwykle cenne. 

W najbliższych dniach postaram się wrócić do regularnego publikowania postów, gdyż przyznaję, że ostatnio troszkę to zaniedbałam. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że przyczyniło się do tego moje nienajlepsze samopoczucie związane z ciążą. Trzeba dbać o przyrost naturalny, hihi ;) Ponieważ wkraczam już pomału w drugi trymestr, czuję się zdecydowanie lepiej i od razu przybyło mi energii. 

Dziś więc będzie wątek troszkę ciążowy ;),  a mianowicie chciałabym  wspomnieć Wam o roli kwasu foliowego w diecie przyszłych mam. 
Cóż to takiego ten kwas foliowy...?
Kwas foliowy (inaczej folacyna, witamina B9) to cała grupa związków, określanych często jako foliany. Dlaczego jest on taki ważny...? 

Udowodniono, że niedostateczna ilość kwasu foliowego w diecie potencjalnej przyszłej mamy, zwiększa ryzyko występowania ciężkich zaburzeń rozwojowych u płodu (wad cewy nerwowej, która jest zawiązkiem układu nerwowego). Wiadomo, że dla przyszłej mamy bardzo istotne jest to, aby dzidzia była zdrowa i właśnie dlatego w celu zapobiegania wadom cewy nerwowej, zaleca się wszystkim kobietom w wieku rozrodczym przyjmowanie 0,4mg kwasu foliowego dziennie. W Polsce około połowa ciąż jest nieplanowanych - tak podobno wyglądają statystyki, dlatego nawet jeżeli w danym momencie nie myślicie o dziecku, warto jednak mimo wszystko suplementować kwas foliowy.  Przeważnie jak dowiadujemy się o ciąży, jest już trochę za późno... 
Bo o co  w tym wszystkim chodzi...? Kwas foliowy spożywany w odpowiedniej ilości odkłada się w śluzówce macicy i chodzi o to, aby w momencie zagnieżdżenia się zarodka, było już tam jego odpowiednie stężenie, dlatego tak ważna jest suplementacja na około kilka miesięcy przed zajściem w ciążę. Nie jest to duży wydatek, bo kuracja miesięczna chyba najbardziej znanym preparatem "Folik" to około 8-9 zł, więc myślę, że naprawdę warto zainwestować w zdrowie przyszłego potomstwa.

Pewnie ktoś spyta, czy nie lepiej wzbogacić swoją codzienną dietę w kwas foliowy. Oczywiście, że można i warto to robić. Podstawowe źródła kwasu foliowego w diecie to fasola, soja, soczewica, groch, brukselki, brokuły, a także watróbka zarówno drobiowa jak i cielęca, ale pamiętajcie, że kwas foliowy i jego pochodne to związki stosunkowo nietrwałe, które łatwo ulegają zniszczeniu podczas przetwarzania żywności (m.in. gotowania), dlatego też nie jest tak prosto zapewnić jego odpowiednie stężenie. 

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Mediderm

Kiedyś obiecałam. że wspomnę o kosmetykach do skóry atopowej, bo atopowe zapalenie skóry jest jednym z najczęściej występujących zaburzeń, dotykającym blisko 20% dzieci. Sama jestem mamą chłopca, który zmaga się z AZS... Niestety.
Wiadomo, że w przypadku chorych na AZS, ale także łuszczycę czy egzemę, ważna jest codzienna pielęgnacja skóry i stosowanie emolientów, czyli preparatów  o działaniu nawilżającym i natłuszczającym.
Dziś chciałabym wspomnieć o kosmetykach z linii Mediderm, jako że, w mojej aptece cieszą się one bardzo duzym wzięciem i pozytywnymi opiniami pacjentów. Na pewno są to produkty mniej znane, niż pospolite Emolium, Oilatum czy Oillan, więc co je wyróżnia? 
Produktem najczęściej kupowanym u mnie w aptece jest Mediderm krem, który występuje w gramaturze 100g, 500g i ...uwaga;) ... 1kg. Jego podłoże tworzą wazelina biała i parafina ciekła, które zapewniają długotrwałe nawilżenie i natłuszczenie skóry, a także hamują utratę wody przez skórę, a o to chodzi w emolientach. Krem dzięki delikatnej konsystencji bardzo szybko się wchłania (sama sprawdzałam) i nie brudzi odzieży czy pościeli... 
Warto wspomnieć również, że produkt nie zawiera w składzie parabenów, barwników, substancji zapachowych ani laurylosiarczanu sodu (pospolitego SLS) - detergentu o silnym działaniu drażniącym i dlatego może być stosowany od pierwszego miesiąca życia. Nie wiem, czy czytacie opakowania kosmetyków, ale tak naprawdę zdecydowana ich większość (co gorsza - nawet tych do skóry atopowej i przeznaczonych dla naszych milusińskich) jest naszpikowana parabenami, zawiera substancje takie jak PEG, a czasami nawet substancje bardzo niebezpieczne dla zdrowia :(  Tak więc tutaj zdecydowany plus za skład Medidermu. Zawsze jednak pamiętajcie o stosowaniu emolientów nie tylko w okresie zaostrzeń AZS ale także w okresach remisji czyli wyciszenia choroby.

Jakie jeszcze preparaty z linii Mediderm mamy do dyspozycji?  Są dwa preparaty do mycia, które jednocześnie chronią, nawilżają i odżywiają sucha skórę:
1) Mediderm shower - emulsja pod prysznic
2) Mediderm bath - emulsja do kąpieli

Można by więc rzec, że producent nas rozpieszcza, bo w zależności od warunków lokalowych, każdy znajdzie coś dla siebie. Oba preparaty nie zawierają SLS, parabenów, substancji zapachowych ani barwników i mogą być, podobnie jak krem, stosowane od pierwszego miesiąca życia. Ponoć świetnie się sprawdzają. Podkreślić należy również bardzo przyzwoitą cenę właściwie wszystkich preparatów z tej linii ;) 
Warto jeszcze wspomnieć, że produkty te sprawdzają się również dobrze do codziennej pielegnacji skóry osób starszych, bo po 65 roku życia suchość skóry jest bardzo częstym problemem.

Zanim zakupicie jakiś preparat do pielęgnacji skóry atopowej czy z łuszczycą, warto poprosić w aptece o próbki, aby sprawdzić czy skóra nie zareaguje nadwrażliwością. Próbki to naprawdę fajna rzecz, może nie zawsze farmaceutki same zaproponują, ale na pewno sami możecie popytać ;)


Warto również przeczytać:

Protopic - czy na pewno bezpieczniejszą alternatywą dla sterydów?

Kosmetyki do pielęgnacji skóry trądzikowej

Sposoby na trądzik

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Hydrominum

Kochani witam po niestety dłuższej i w sumie nieplanowanej przerwie. Mam nadzieję, że wybaczycie, ale zostałam oddelegowana w sumie tak trochę z zaskoczenia na zastępstwo do innej apteki, co wiązało się także ze zmianą miejsca zamieszkania i kiepskim dostępem do internetu. Postaram się już teraz pisać regularnie jak poprzednio ;)
Od czego by tu zacząć.... 
Właśnie przed chwilą natknęłam się na telewizyjną reklamę nowości z firmy Aflofarm - preparatu "Hydrominum". Chyba już kiedyś wspominałam, że nie mam zaufania do Aflofarmu, jako że firma ta wypuszcza regularnie na rynek jakieś nowości i właściwie produkuje już tyle suplementów diety o tak różnych wskazaniach, że wydaje mi się, że to nic dobrego, ponieważ jak to mawiają niektórzy " Co za dużo, to niezdrowo"... ;) Zdecydowanie lepiej moim zdaniem postawić na jakość... 
Przykładowo zupełnie nie pojmuję po co firma wypuszcza na rynek dwa preparaty o prawie identycznym składzie, jak np. "RedBlocker" i "Belissa anti-red". Niestety jednak z bólem serca muszę przyznać, że u nas w Polsce ciągle jeszcze "reklama dźwignią handlu" i preparaty Aflofarmu w aptece sprzedają się naprawdę dobrze, bo dla niektórych reklama TV znaczy więcej niż rekomendacja farmaceuty... Przykre to, ale niestety taka jest nasza polska rzeczywistość. 

Ale nie o Aflofarmie miało być tym  razem, a o jednej z ich nowości - Hydrominum
Powtarzając za reklamą, składniki zawarte w Hydrominum łagodzą wrażenie obrzmienia, wspomagają odchudzanie oraz zwalczają cellulit i eliminują toksyny z organizmu. A jak jest naprawdę i co mamy w składzie tego cudownego środka na główne bolączki kobiet? W końcu mowa i o odchudzaniu i cellulicie ;)) 
Nic innego jak: ekstrakt z opuncji figowej, wyciąg z korzenia mniszka lekarskiego, wyciąg z pokrzywy zwyczajnej oraz wyciąg z zielonej herbaty, czyli typowe zioła o działaniu głównie moczopędnym. W sumie - nic szczególnego. Właściwie ciężko mówić o odchudzaniu z tym preparatem, bo w odchudzaniu chodzi o pozbycie się tkanki tłuszczowej, a nie wody... Na pewno stosując ten suplement będziecie częściej biegać do toalety, ale należałoby się zastanowić, czy efekt nie byłby podobny, gdyby pić codziennie herbatkę z mniszka i pokrzywy... Zapewne jednak zaparzanie ziółek byłoby pewnie mniej wygodne dla rozleniwionego polskiego społeczeństwa. ;)
Czy więc jest to preparat innowacyjny na polskim rynku...?  Chyba nie do końca, bo od dawna mamy w obiegu suplement "Aqua-femin". Skład tego specyfiku jest troszeczkę inny, bo zawiera w składzie zieloną kawę, cykorię, perz i pokrzywę, ale działanie na pewno będzoe zbliżone ;) 
Reklama jednak to podstawa i mimo, że reklamę "Hydrominum" możemy ogladać w TV całkiem niedawno, już całkiem sporo pań w aptece pytało o ten specyfik ;) 

Do następnego razu. ;)

piątek, 13 lipca 2012

Kosmetyki do pielęgnacji skóry trądzikowej

Dziś, tak jak ostatnio obiecałam, będzie troszkę o kosmetykach do cery trądzikowej. 
Jak pisałam poprzednio, w przypadku cery problemowej, bardzo ważna jest jej odpowiednia pielęgnacja. Nie wolno więc myć twarzy zwykłym mydłem, co robi chyba spora część nastolatków. Polecam używać żelu czy pianki do mycia twarzy do cery trądzikowej. Większość firm kosmetycznych ma w swoim asortymencie takie produkty. U mnie bardzo dobrze sprawdziła się seria Pharmaceris T. Polecam do codziennego mycia twarzy piankę Puri-Sebostatic. Skutecznie łagodzi ona zmiany trądzikowe i normalizuje wydzielanie sebum, a do tego jest bardzo delikatna. Rekomendować mogę rónież tonik Puri-Sebotonique i aktywny krem przeciwtrądzikowy Sebostatic noc. Krem ten zawiera kwas azelainowy (o którym wspominałam w poprzednim artykule) i dobrze redukuje istniejące zmiany trądzikowe. Skóra już po kilkukrotnym użyciu jest naprawdę oczyszczona, zregenerowana i rozjaśniona. Gdyby jednak po pierwszym zastosowaniu wystąpiło podrażnienie i zaczerwienienie, to nie martwcie się. Na pewno ustąpi ;) i już po kilkukrotnym użyciu będzie ok. Ja używałam jeszcze z tej serii kremu intensywnie nawilżającego na dzień Sebomatt-Moistatic, bo przy skórze trądzikowej należy pamiętać o jej odpowiednim nawilżeniu, gdyż nadmiernie przesuszona reaguje zwiększonym wydzielaniem sebum. Krem ma lekką konsystencję, a nawilżenie naprawdę jest odczuwalne.




Próbowałam również kiedyś kosmetyków z serii Iwostin Purritin i mimo że w aptece słyszę o nich sporo pozytywnych opinii, to ja nie byłam zadowolona. Żel do mycia twarzy spowodował u mnie ogromne podrażnienie skóry, pewnie za sprawą olejku z drzewa herbacianego, który był w składzie ;) Jakiś czas temu zmieniono skład kosmetyków z serii Purritin i olejku z drzewa herbacianego nie ma już w składzie, ale ja i tak chyba już się nie przekonam do tej serii...

Co jeszcze? Próbowałam też kosmetyki z AA Therapy do cery trądzikowej i również efekt był średni, a chyba zdecydowaną zaleta była niska cena, co jest zauważalne w porównaniu do np. Pharmacerisu ;)

Jakiś czas temu w aptece odwiedził mnie przedstawiciel i przedstawił nową serię kosmetyków do skóry trądzikowej ACNAID, o dość ciekawym i innowacyjnym składzie. Mają oni trzy produkty:

Acnaid Cleanser 200ml - Mleczko oczyszczająco-kondycjonujące do skóry trądzikowej. Jego formuła oparta jest na ekstrakcie z białej herbaty i ma działanie kojące, antyoksydacyjne i łagodzące, jest to produkt idealny do pielęgnacji cery mieszanej, bardzo delikatny, dlatego może być też stosowany w okolicach oczu.

Acnaid Liquid Soap 300ml - Żel myjacy do skóry tradzikowej, oparty na ekstrakcie z lilii wodnej (działanie antybakteryjne, przeciwzapalne, antyoksydacyjne) i kilku jeszcze składnikach, które minimalizują rozwój mikroorganizmów mogących zaostrzyć zapalne wykwity trądzikowe. Jest to preparat dedykowany do cery mieszanej i tłustej, który nie tylko idealnie oczyszcza skórę, ale także usuwa mikroorganizmy powodujące podrażnienia.  Nie polecałabym tego preparatu jednak do bardzo wrażliwej na podrażnienia skóry.

Acnaid Gel 303 "PointGel" - Żel punktowy do skóry trądzikowej. Skłąd preparatu bardzo ciekawy i innowacyjny, bo jest to połączenie 4% nadtlenku wodoru (najwyższe stężenie na rynku w preparatach przeciwtrądzikowych)  o silnym działaniu przeciwbakteryjnym oraz 0,5 % kwasu salicylowego (działanie złuszczające, przeciwzapalne, regulujące wzrost i różnicowanie komórek, komedolityczne czyli rozpuszczające zaskórniki). W składzie mamy również panthenol, który ma działanie nawilżające, przeciwzapalne, łagodzące podrażnienia i czyni skórę bardziej elastyczną i delikatną. Jest to preparat bezpieczny w każdym wieku, z reguły dobrze tolerowany i może być stosowany nawet w ciąży, skuteczny w zmianach o charakterze zapalnym i niezapalnym.

Sama nie próbowałam osobiście jeszcze tej serii preparatów, ale na pierwszy rzut oka wydają się być OK. Jeśli ktoś próbował, proszę o opinię na blogu ;)

piątek, 6 lipca 2012

Sposoby na trądzik

Dziś na prośbę jednego z Czytelników bloga, będzie co nieco o trądziku ;), który jest z pewnością zmorą większości nastolatek i nastolatków. 
Trądzik wieku dojrzewania jest związany głównie ze zmianami hormonalnymi i wzrostem wydzielania androgenów, ale rolę odgrywają także takie czynniki jak dieta czy niektóre leki (np. sterydy), a także czynniki genetyczne czyli tzw. skłonność wrodzona. W leczeniu trądziku o łagodnym i średnim nasileniu, stosuje się głównie preparaty miejscowe. Jakie więc preparaty mamy do dyspozycji w aptece...?
Kiedyś stosowało się często preparaty zawierające związki siarki (np. Acnesulph, Dermaknel), ale cieszą się one coraz mniejszym zainteresowaniem ze względu na charakterystyczny zapach i częste działanie drażniące. Dziś tzw. siarka strącona (Sulfur praecipitatum) jest jedynie składnikiem sporządzanych w aptece płynów na trądzik do użytku zewnętrznego, które są wydawane na podstawie recepty lekarskiej.

Jakie natomiast są możliwości jeśli chodzi o leki gotowe? 
Pierwsza grupa to preparaty z nadtlenkiem benzoilu (Benzacne żel 5 i 10 %, Brevoxyl żel, Acneroid żel i emulsja, Lubexyl emulsja), które, jeśli objawy nie są jakoś szczególnie nasilone, mogą  być rzeczywiście pomocne, bo wykazują działanie przeciwbakteryjne i lekko złuszczające. Pamiętać jednak należy, że ze względu na brak działania przeciwzapalnego, preparaty te czasem mogą powodować podrażnienia, świąd i pieczenie skóry. Z  reguły stosuje się je jeden raz dziennie (wieczorem) nanosząc cienką warstwę na zmienioną chorobową skórę. Jeśli ktoś ma wrażliwą skórę, to polecam  rozpocząć terapię od stosowania co drugi dzień, wtedy zminimalizujemy efekt wysuszenia i złuszczania. Nie są to drogie preparaty i dostępne w sprzedaży OTC (bez recepty lekarskiej). 

Druga grupę stanowią preparaty z kwasem azelainowym (Skinoren żel/krem, Acne-derm, Hascoderm), które także wydawane są z apteki bez recepty lekarskiej. Stosujemy je z reguły dwa razy dziennie na całą powierzchnię skóry zmienionej chorobowo. Kuracja powinna trwać minimum 4 tygodnie. Polecam spróbować, bo skuteczność z reguły jest naprawdę zadowalająca. Skinoren jednak zarówno w żelu, jak w i w kremie to specyfik drogi, bo cena to ok. 50zł za tubkę 30g. Zwracam uwagę również na to, że żel jest słabszy - stężenie 15%, podczas gdy w kremie mamy 20%. Acne-derm jest o połowę tańszy;) 
Przy stosowaniu miejscowym preparatów z tej grupy, pamiętajcie, że na początku leczenia czasami występuje miejscowe podrażnienie skóry (świąd, pieczenie, zaczerwienienie), które z reguły ustępuje przy dalszym leczeniu. Polecam wtedy ograniczyć stosowanie do raz na dobę i dopiero po jakimś czasie, jak skóra się zaadoptuje, zacząć używać dwa razy dziennie.

Trzecia grupa to to preparaty do stosowania miejscowego zawierające tzw. retinoidy, czyli pochodne witaminy A. Są to jednak już preparaty wydawane z apteki na podstawie recepty lekarskiej (Retin A, Isotrex, Differin, Zorac).
Początkowo mogą one powodować zaczerwienienie, łuszczenie i pieczenie skóry, dlatego rozpoczynając kuracje należy je stosować co drugi lub trzeci dzień. Skuteczność jest z reguły zadowalająca. 
W przypadku zmian zapalnych dobrze sprawdzają się maści i płyny z antybiotykami (Davercin, Clindacne, Aknemycin, Zineryt), ale tu również konieczna jest recepta ;) Oraz taki troszkę unikalny preparat jak Isotrexin żel, który stanowi połączenie antybiotyku z retinoidem.

Chciałabym Wam zwrócić uwagę na jeszcze kilka rzeczy:
- nigdy nie wyciskajcie ropnych zmian,
- przy zmianach ropnych nie polecam również stosować peelingu ( zwłaszcza w okresie letnim) ani naświetleń w solariach, bo niosą ryzyko przebarwień,
- przed zastosowaniem leków miejscowych należy umyć i osuszyć skórę tonikiem lub żelem do skóry trądzikowej,
- pamiętajcie, że preparaty do stosowania miejscowego stosować należy na całą powierzchnię zmienionej chorobowo skóry, a nie tylko na wypryski,


Ponadto cera trądzikowa to cera wrażliwa, dlatego ważna jest niezmiernie jej odpowiednia pielęgnacja. Unikać należy preparatów o działaniu agresywnym, nadmiernie odtłuszczających i z zawartością etanolu ;) 
O kosmetykach do skóry trądzikowej będzie innym razem, bo troszkę ich przetestowałam ;)

Dziś natomiast jeszcze kilka słów o preparatach doustnych wspomagających leczenie trądziku. Mało kto wie, że niektóre witaminy wykazują działanie przeciwłojotokowe (wit PP - w dawce 1000mg/dobę, witamina B2 - w dawce 18mg/dobę i witamina C - w dawce 1000 mg/dobę)
Pomocne mogą być również preparaty z cynkiem, bo sole cynku hamują powstawanie androgenów, co często jest równiez przyczyną trądziku.
Poza tym drożdże piwne również mogą wspomagać leczenie zmian trądzikowych (preparat Lewitan)

Wspomnieć wypada również o preparatach ziołowych, które poprawiają przemianę materii, np. herbatka Acneflos czy Bratek fix. Ja osobiście jak x lat temu chciałam sobie troszkę poprawić cerę przed ślubem, to codziennie wypijałam sobie herbatkę z bratka z pokrzywą, którą dodawałam głównie dla poprawy smaku, bo sam bratek był paskudny. ;) Na początku było lekkie pogorszenie, ale później efekt był rzeczywiście świetny.


Dziś mamy na rynku sporo suplementów. U mnie w aptece często pacjenci sięgają po Laktocer. Skład ma dość ciekawy, bo połączenie laktoferyny o działaniu przeciwzapalnym, przeciwbakteryjnym i przeciwłojotokowym z cynkiem. Cena również przyzwoita. 
Troszkę podobny preparat to FaceOkey - kapsułki do żucia o smaku czekoladowym. A co zawierają w składzie? Kompleks białek serwatkowych bogatych w laktoferynę :) Brzmi zagadkowo, ale podobno czasami zdziała cuda. Mój znajomy z zaawansowanym trądzikiem, stosował ów preparat jakiś czas i naprawdę był zadowolony z efektu ;) 

Na dziś kończę ;) Na następny artykuł zapraszam po przerwie weekendowej.

niedziela, 1 lipca 2012

Upalne dni

Witam w niedzielne upalne przedpołudnie. ;) Temperatura mimo wczesnej godziny sięga w cieniu już 32°C... Nie wiem jak Wy, ale ja czuję się jakaś osłabiona. Jak więc sobie radzić z falą upałów, jaką mamy obecnie i która potrwa, wg prognoz, jeszcze kilka dni?

Po pierwsze należy ograniczyć do minimum przebywanie na słońcu, zwłaszcza w okresie najbardziej intensywnego działania promieni słonecznych (dotyczy to głównie dzieci oraz osób starszych). Jeśli natomiast wychodzimy na zewnątrz, konieczne jest użycie kremów z odpowiednim faktorem ochronnym oraz nakrycie głowy. Pamiętajmy o lekkich i zbilansowanych posiłkach oraz o spożywaniu odpowiedniej ilości płynów - tutaj mam złą wiadomość dla fanów Coca-Coli czy Sprite'a ;) - zdecydowanie lepsze w taką pogodę są wody mineralne. Należy raczej ograniczyć także przyjmowanie napojów alkoholowych (również zimnego piwka), ponieważ ze względu na działanie moczopędne powodują odwodnienie organizmu. Unikać należy także nagłych zmian temperatur, czyli niewskazany jest np. zimny prysznic po przebywaniu w upale, skok do zimnej wody, czy wyjście z pomieszczenia klimatyzowanego na zewnątrz, gdzie panuje dużo wyższa temperatura, bo grozi nam hipotermia.

W aptece również mamy specyfik mogący pomóc nam przetrzymać te upały. Jest to preparat Zdrovitu "Litorsal" - czyli tabletki musujące o smaku cytrynowo-miętowym. Jest on zalecany w celu pokrycia zwiększonego zapotrzebowania na płyny, przy temperaturze powyżej 25°C, zawierający glukozę, sód, potas oraz witaminę C.
Sama go próbowałam wczoraj w pracy i muszę przyznać, że preparat naprawdę skutecznie i szybko gasi pragnienie i orzeźwia. Smakuje też w miarę dobrze, a co najważniejsze pomaga w zachowaniu równowagi wodno-elektrolitowej organizmu, która w takie upały może być zachwiana. Jeśli czujecie się osłabieni, to jak najbardziej polecam, zwłaszcza, że cena jest bardzo przyzwoita - ok. 10zł za 24 tabletki musujące.

Co prawda nie polecam picia alkoholu w takich upałach, ale muszę wspomnieć o jednym niesamowitym winie, którego miałam okazję w ubiegłym tygodniu próbować. Jest to ukraińskie Bastardo z winnic w Massandrze. W Polsce niestety bardzo trudno jest go kupić (mi znajomy przywiózł z Ukrainy), za to na Ukrainie w zależności oczywiście od rocznika, kosztuje od 50-100 hrywien, czyli  ok. 22-44 zł. Nie jest to niska cena jak na Ukrainę, ale wino jest zdecydowanie tego warte. Jest ono trochę w stylu mołdawskich Kagorów, ale zdecydowanie bardziej aromatyczne i zbalansowane, pomimo sporej ilości cukru i alkoholu (16%). Posiada intensywny bukiet, wiśniowo-kawowo-czekoladowy. Naprawdę rekomenduję zakup, jeśli ktoś będzie miał okazję być na Ukrainie, oczywiście w przypadku, gdy ktoś lubi słodkie, mocne wina, w stylu porto.

niedziela, 24 czerwca 2012

Obrzęki nóg

Witam serdecznie. Na wstępie niezmiernie Was przepraszam, za tak długą przerwę w pisaniu, ale w pracy zaczął się sezon urlopowy i koleżanki wzięły sobie kilka dni wolnego, więc musiałam trochę dłużej popracować w ich zastępstwie ;), a mimo zbliżających się wakacji ruch w aptece jest całkiem spory.
Dużo się więc pozmieniało od ostatniego posta...;) Wtedy jeszcze pisałam pełna nadziei przed meczem Polski z Czechami, a teraz Euro 2012 dobiega powoli końca i niestety już bez udziału Polaków... Mi po Euro zostały jedynie patriotyczne "biało-czerwone" paznokcie, na które klienci mojej apteki do tej pory reagują z uśmiechem... Nie wiem jak Wy, ale ja kibicuję teraz za Włochami z racji dawnego sentymentu do Italii. Pamiętam czasy, kiedy w szeregach "Squadra azzura" grali tacy piłkarze jak Roberto Baggio, Paolo Maldini czy Demetrio Albertini ;) ech, ale kiedy to było...;) Teraz to zupełnie inna drużyna.

Wracając jednak do tematyki mojego bloga - wczoraj dzwoniła do mnie koleżanka, która jest w 7-mym miesiącu ciąży z zapytaniem, co może zastosować na opuchnięte nogi. No właśnie, myślę, że to temat ważny, bo upały przed nami, a pamiętam jak sama będąc w ciąży miałam z tym problem - pod koniec ciąży to już nawet żadnych butów nie mogłam założyć ;) i myślałam, że wszystkie miniówki to już chyba będę musiała opchnąć na allegro, bo moje nogi wyglądały okropnie... Na szczęście problem był przemijający i wszystko po ciąży wróciło do normy. Dzisiejszy więc artykuł na prośbę koleżanki poświęcam w całości pielęgnacji nóg u kobiet w ciąży.

Obrzęki i uczucie ciężkości nóg u kobiety w ciąży to najczęściej objaw zatrzymywania wody w organizmie. Jak można sobie pomóc? Po pierwsze, należy dużo odpoczywać z lekko uniesionymi w górę nogami, siedząc należy często zmieniać pozycję, od czasu do czasu wstać, trochę pospacerować, aby złagodzić uczucie ciężkości stóp i zlikwidować opuchliznę wokół kostek. Ważne jest też spożywanie odpowiedniej ilości wody (ok. 2 litrów na dobę), ponieważ płyny poprawiają pracę nerek i wspomagają usuwanie toksyn z organizmu, a także unikanie nadmiaru soli w diecie. Pomóc może też wygodne, miękkie i luźne obuwie na płaskim obcasie, z szeroki noskami. Nie zakładajcie też zbyt ciasnych skarpet czy podkolanówek. Ukojeniem dla zmęczonych i obolałych nóg może być chłodna kąpiel stóp w wodzie z dodatkiem olejku lawendowego lub rumiankowego;)
A co mamy do dyspozycji w aptece...?
Istnieje co najmniej kilka preparatów do smarowania zmęczonych i obolałych nóg, przeznaczonych właśnie dla kobiet ciężarnych.

Najwyższa półka cenowa to Mustela 9 miesięcy "Żel na zmęczone nogi" - tubka 125ml kosztuje w przeciętnej aptece około 75-85 zł, a więc całkiem sporo. Dość szybko pojawia się po nim przyjemne uczucie ulgi, chłodzenia i odprężenia, ale... No właśnie, szkopuł w tym, że efekt ten jest bardzo krótkotrwały i spotkałam się z opiniami, że trzeba by było smarować się nim nie 2 a 20 razy dziennie ;) więc jakiekolwiek efekty na dłużej są raczej wątpliwe. Dzięki zawartości kwasu hialuronowego na pewno zauważalne jest również nawilżenie skóry... Ponadto łatwo się wsmarowuje i szybko wchłania.

Dolna półka cenowa to preparat z firmy DAX Perfecta mama "Chłodzący krem na opuchnięte i zmęczone nogi" - cena nie powala z nóg, bo około 12-15 zł za 100ml opakowanie. Wyraźnie odczuwalna jest zawartość mentolu, który zapewnia błyskawiczne uczucie ulgi, odprężenia i chłodzenia ;) W tym przypadku opinie słyszałam różne, ale w większości również takie, że efekt jest niestety krótkotrwały. Na pewno minusem jest dość intensywny i mocny zapach, a wiadomo że kobiety w ciąży często są pod tym względem wyczulone. No i klientki skarżą się, że nie zauważa się wyraźnego efektu zmniejszenia obrzęku nóg, a o to przecież chodzi.

Kolejny preparat to "Lioven - żel dla kobiet w ciąży" - skład ma dość ciekawy, bo poza chłodzącym mentolem i łagodzącym pantenolem, mamy wyciągi roślinne m.in. z kasztanowca czy arniki, a więc powinien być widoczny efekt uszczelnienia naczyń oraz przeciwobrzękowy ;) Sama jednak nie stosowałam, więc nie chcę tutaj wyrażać opinii. Stosuję natomiast zwykły żel "Lioven" niemal codziennie kiedy wracam z pracy, a moje nogi potrzebują szybkiej regeneracji i muszę przyznać, że jestem zadowolona ;)

Ostatnio zaciekawił mnie natomiast preparat z firmy Tactica "Myven extra strong spray na opuchnięte i zmęczone nogi", dość innowacyjny jest to produkt na rynku, bo w postaci aerozolu, który można aplikować nawet przez rajstopy. Skład jest bardzo bogaty, bo mamy aż 7 składników aktywnych: glicerynę o działaniu nawilżającym, mentol o działaniu chłodzącym i odprężającym, pantenol o działaniu łagodzącym, a także wyciągi ziołowe (z nagietka, kasztanowca i arniki górskiej), które działają przeciwobrzękowo i uszczelniają naczynia włosowate oraz hesperydynę.
Jest to produkt bezpieczny, który może być stosowany m.in. przez kobiety w ciąży, ale oczywiście nie tylko, mogą po niego sięgać także kobiety, które mają biurową siedzącą pracę, a także wszystkie Panie, które zmagają się z opuchniętymi nogami czy pajączkami ;) Myślę, że fajnie sprawdziłby się także np. w podróży, ze względu na łatwość aplikacji i wygodną postać sprayu. Jak tylko skończy mi się mój Lioven, to będzie to z pewnością następny preparat, który sobie zafunduję, bo praca w aptece niestety daje się we znaki ;)

Na koniec jeszcze kilka uwag natury ogólnej - obrzęki to częsta dolegliwość ciążowa, z reguły można sobie z nimi poradzić domowymi sposobami, ale czasami niestety konieczna jest wizyta u lekarza.
Zwłaszcza kiedy:

- z każdym dniem obrzęk staje się coraz większy
- opuchlizna nie ustępuje po nocnym odpoczynku
- obrzęk obejmuje nie tylko stopy czy dłonie, ale także twarz, uda, podbrzusze
- występują inne objawy, np. wysokie ciśnienie krwi
- gwałtownie przybierasz na wadze (powyżej 0,5kg na tydzień)


Objawy takie mogą być zwiastunem tzw. gestozy (zatrucia ciążowego), a to już stan bardzo niebezpieczny i wymagający szybkiej interwencji lekarskiej.



Warto również przeczytać:




czwartek, 14 czerwca 2012

Ochrona przed komarami

Scenariusz dzisiejszego artykułu jak zwykle napisało życie: niedawno podczas meczu Hiszpanów z Irlandczykami na ME zrobiło mi się gorąco - ach te emocje. ;)  Troszkę nierozważnie uchyliłam okno, a z racji tego, że było zapalone światło, wleciał mi przez nie niestety jakiś komar. 
Na szczęście właśnie zakończyłam sukcesem polowanie na niego :) i tak sobie myślę, że czas i pora, aby co nieco skrobnąć o tych wszędobylskich i nielubianych przez nikogo krwiopijcach, które w tym okresie coraz skuteczniej będą nam uprzykrzać życie wieczorami. 

Dobrze, że nie jesteśmy bezbronni w walce z komarami i mamy do dyspozycji  cały arsenał preparatów do stosowania bezpośredniego na skórę, które  skutecznie odstraszają również kleszcze, meszki czy pszczoły, m.in. OFF czy Autan. Zapewne większości z Was są one znane. Jednak z racji tego, że nasza skóra czasem może zareagować podrażnieniem na takie preparaty, myślę, że jeśli ktoś jest bardziej wrażliwy, powinien aplikować preparat na ubranie ;) a efekt powinien być podobny.
Jednakże pamiętajcie, że nie wszystkie preparaty, które znajdziecie w aptece czy sklepie, można stosować u dzieci.
Już od pierwszego miesiąca życia może być stosowany Antisol - ja używałam go z powodzeniem u mojego synka, a także np. Orinoko junior spray, który ma bardzo specyficzny, trochę mdły zapach.
Dla nieco starszych pociech - od pierwszego roku życia może być stosowany natomiast płyn przeciw insektom dla dzieci od firmy Ziaja: AntyBzzz - jest tani i skuteczny :) 
W aptekach można również kupić opaski na komary np. Mosquito-Band, ale dość drogo wychodzi ten interes, bo jedna sztuka to koszt ok. 6 zł, a opaska działa tylko do max. 48 godzin. Myślę, że o wiele bardziej ekonomicznie jest kupić jakiś dobry płyn odstraszający, który w zależności od intensywności używania, starczy nam nawet na cały sezon. Pamiętajcie również, że komary w poszukiwaniu swej ofiary kierują się głównie zapachem skóry i reagują na zapach potu. Wiadomo nie od dziś, że zażywana witamina B1 nadaje potowi charakterystyczny zapach, który nie jest tolerowany przez komary, dzięki czemu stajemy się mniej podatni na ich ataki. Przed wyjazdem na Mazury lub w inne wilgotne rejony, gdzie komarów jest sporo, warto sobie zrobić więc  kurację witaminą B1, którą można dostać w aptece w postaci preparatu jednoskładnikowego, albo po prostu jako Witamina B complex.

Jeśli jednak dopadnie już nas gdzieś chmara komarów, to mamy w aptece skuteczne środki łagodzące po ukąszeniach komarów, przede wszystkim są to różnego rodzaju żele. Takim standardowym przykładem jest tutaj Fenistil żel, którego chyba nikomu przedstawiać nie trzeba ;) Można go z reguły stosować bezpiecznie także u dzieci, polecam jednak smarować miejscowo tylko "bąble", bo u małych dzieci nie zaleca się Fenistilu na duże powierzchnie skóry. 
U dzieci od 1 roku życia, można również zastosować Dapis żel z firmy Boiron, który łagodzi podrażnienia oraz przyspiesza ustępowanie zmian po ukąszeniu. Dla starszych dzieciaków alternatywą jest stosowany od 3 roku życia preparat Ziaji Antybzzz żel łagodzący ukąszenia komarów

Jeśli bąble bardzo nam dokuczają, to warto wypić sobie wapno w większej dawce tj. 300mg (osoba dorosła), a dzieciaczkom podać Calcium w syropku np. Sanosvit Calcium o smaku bananowym. Jest on w mojej aptece najchętniej kupowany ;) 

Warto też wspomnieć o jednej nowości - otóż całkiem niedawno na rynku pojawił się dość ciekawy preparat MosKILL - są to ziołowe tabletki musujące o działaniu kojącym po ukąszeniach komarów. 
Jeśli chodzi o skład, to preparat zawiera witaminę C w dawce 60mg, wapń w dawce 300mg, oraz kompleks 6-ciu ziół (liść szałwi, korzeń czarciego pazura, liść mięty pieprzowej, koszyczek nagietka, koszyczek rumianku, liść pachnotki), które łagodzą skutki ukąszeń komarów, działają kojąco i przeciwzapalnie. Preparat zarejestrowany został jako przeznaczony dla osób od 12 roku życia z racji dość sporej dawki Calcium, ale co ważne nie zawiera ani sztucznych barwników, ani aromatów. Smak też jest przyjemny, właściwie nie czuć posmaku ziół, który mógłby wynikać ze składu. ;)

Miłego wieczorku i nie dajcie się komarom ;)




Warto również przeczytać: